Przewertowawszy pobierznie dwadzieścia dwa lata mego żywota, rumieniąc się miejscami na wspomnienie głupot, których już nie cofnę (a ile jeszcze przede mną?), wspominając szansy nie wykorzystane, niektóre 'za' i 'przeciw', słowa, co mogły paść a nie padły i te, co padły a nie musiały, szukam czegoś, co mi w życiu wyszło, ale tak naprawdę wyszło, w sensie, że dobrze wyszło a nie jakoś przeciętnie dobrze czy mało dobrze, i dochodzę do wniosku, że od zawsze wychodziło mi pisanie.
Próbowałam śledzić modowe trendy: HOT or NOT, pastele i neony, koronki, mgiełki i pincet odcieni czerni, ale zamiłowanie do mody (śmiem twierdzić) przychodzi wcześniej niż w wieku lat dwudziestu dwóch i pół. Więc po zakupie morelowych portek, koronkowych szortów i paru oversizów dochodzę do wniosku, że łatwiej mi jednym słowem ocenić ośmióset stronicową książkę niż zrobić review szortów w kolorze nude.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz